Choć stacje ładowania pojawiają się w kolejnych miastach i przy głównych trasach, ich operatorzy coraz częściej raportują zakłócenia, które unieruchamiają stanowiska i generują koszty. W branży mówi się o powtarzalnym schemacie działania, uderzającym w dostępność usług i opóźniającym podróże kierowców korzystających z aut elektrycznych.
PSNM podkreśla, że problem nie jest nowy, ale w ostatnich miesiącach wyraźnie przybrał na sile. Dopiero dalsze szczegóły pokazują, jak wygląda mechanizm działania sprawców.
Według stowarzyszenia w całej Polsce zanotowano dziesiątki przypadków odcinania kabli z ładowarek. Zdarzenia dotyczą zarówno pojedynczych punktów, jak i całych grup stacji – przykładowo we wrześniu we Wrocławiu podobny schemat powtórzono w kilkunastu lokalizacjach jednej nocy. Straty są znaczące, bo bez kabli ładowarki nie działają, a odtworzenie infrastruktury zajmuje czas i wymaga nakładów finansowych. W dodatku część instalacji powstała przy udziale środków publicznych.
PSNM przekonuje, że branża wprowadza kolejne zabezpieczenia – monitoring czy systemy alarmowe – ale podkreśla, że nie są to środki, które cokolwiek zmieniają w kwestii wartości skradzionych kabli. Mają jednak zwiększać szanse na zatrzymanie sprawców.
Z naszych ustaleń wynika, że służby są już świadome skali zjawiska i podejmują działania. Stowarzyszenie od miesięcy apeluje o wzmożone kontrole punktów skupu metali oraz skuteczniejsze ściganie sprawców.mówi Jan Wiśniewski, dyrektor Centrum Badań i Analiz PSNM.
Policja – jak podaje PSNM – coraz częściej zatrzymuje osoby odpowiedzialne za niszczenie infrastruktury. W Lubinie i Polkowicach ujęto mężczyznę podejrzanego o odcinanie kabli ze stacji ładowania; mimo że działał w masce, funkcjonariusze szybko ustalili jego tożsamość. Ponieważ był już wcześniej karany za podobne czyny, grozi mu surowszy wyrok. Z kolei na Pomorzu, pod koniec października, dzięki czujności pracowników ochrony zatrzymano dwóch innych sprawców, z których jeden miał już na koncie podobną kradzież.
Według PSNM ryzyko ponoszą także punkty skupu złomu, które decydują się na przyjęcie takich kabli. To nie jest biznes, który daje duży zysk, a paserstwo w Polsce jest zagrożone karą nawet do pięciu lat więzienia. Właściciele takich punktów muszą weryfikować pochodzenie metali i tożsamość sprzedających, a dokumenty przechowywać przez pięć lat.
Stowarzyszenie informuje, że zwróciło się do prezydentów 37 największych miast o przeprowadzenie dodatkowych kontroli.
Służby mogą pojawić się w każdej chwili, a ryzyko kar jest nieporównywalnie większe niż potencjalny zysk.podkreśla Aleksander Rajch, wiceprezes PSNM.
Branża ma nadzieję, że wzmożone działania służb i kontrole punktów skupu zmniejszą skalę zjawiska, które – jak podkreśla PSNM – szkodzi nie tylko operatorom, ale całemu systemowi transportowemu.