Łukasz Andruszkiewicz, doradca podatkowy, Gekko Taxens: Choć Ministerstwo Finansów potwierdza, że dotacja otrzymana w ramach programu „NaszEauto” jest zwolniona z PIT, to w praktyce część podatników może mieć z tym problem. Najpoważniejsze zastrzeżenie wobec nowego systemu niezmiennie dotyczy jednak wykluczenia z kręgu jego potencjalnych beneficjentów spółek rozliczających się na podstawie CIT oraz przyznawanie dopłat jedynie do samochodów homologowanych według kategorii M1.Program dofinansowań „Mój Elektryk” funkcjonował w latach 2021-2025 i przyczynił się do rejestracji kilkudziesięciu tysięcy pojazdów. Otrzymywane środki były dla beneficjentów – podatników PIT i CIT – zwolnione od podatku. W wydawanych rozstrzygnięciach fiskus potwierdzał też, że środki pochodzące z dotacji, wydatkowane następnie na pojazd elektryczny, mogły stanowić podatkowe koszty uzyskania przychodów, zaś jedynym ograniczeniem w tym zakresie była konieczność stosowania proporcji przewidzianej dla samochodów „luksusowych” (w odniesieniu do samochodów z napędem elektrycznym jest to kwota 225 000 zł, a nie 150 000, jak przy samochodach z napędem tradycyjnym).
false

© Gekko TaxensDyskryminowani „ryczałtowcy”
Biorąc pod uwagę charakter i rodzaj otrzymanej dotacji, w mojej ocenie analogicznie należy uznać, że również środki otrzymane w ramach programu „NaszEauto” powinny być traktowane jako zwolnione z opodatkowania podatkiem dochodowym, a jednocześnie stanowić koszt podatkowy podatnika, któremu zostały one przyznane.
Prawidłowość takiej interpretacji potwierdzają organy podatkowe i Ministerstwo Finansów, ale w tym kontekście pojawia się pewien problem. Ministerstwo podstawy do zwolnienia dotacji z opodatkowania doszukuje się w art. 21 ust. 1 pkt 137, zaś fiskus – w art. 21 ust. 1 pkt 129a ustawy o PIT. To różnica istotna z perspektywy podatników opodatkowanych ryczałtem. Odpowiednikiem art. 21 ust. 1 pkt 137 ustawy o PIT, na który powołuje się Ministerstwo, jest art. 10 ustawy regulującej zasady rozliczania PIT w formie ryczałtu. Art. 21 ust. 1 pkt 129a ustawy o PIT, do którego odwołuje się Krajowa Informacja Skarbowa, nie ma takiego odpowiednika, co potencjalnie pozbawia „ryczałtowców” prawa do zwolnienia.
Co w tej sytuacji? Od Ministerstwa Finansów powinniśmy oczekiwać jednoznacznej kwalifikacji otrzymywanych dopłat na gruncie podatków dochodowych po stronie ich beneficjentów, być może w formie interpretacji ogólnej lub objaśnień podatkowych.
Spółki i auta dostawcze – kolejni poszkodowani
To jednak nie jedyna uwaga kierowana pod adresem rządu. W odróżnieniu od poprzedniego programu „Mój Elektryk”, nowy system wsparcia „NaszEauto” ogranicza grupę uprawnionych wyłącznie do osób fizycznych — zarówno indywidualnych nabywców, jak i przedsiębiorców. Z grona beneficjentów wykluczono pozostałe podmioty, w tym spółki prawa handlowego, które w ramach zakupów flotowych mogły wcześniej inwestować w znaczną liczbę pojazdów elektrycznych, korzystając z leasingu lub najmu. Ponadto obecny program obejmuje dopłaty jedynie do pojazdów należących do kategorii homologacyjnej M1. Z listy wspieranych aut usunięto samochody użytkowe, które wcześniej mogły liczyć na dofinansowanie w ramach „Mojego Elektryka”. Tymczasem to właśnie takie pojazdy, przede wszystkim z kategorii N1, są powszechnie wykorzystywane przez jednoosobowe działalności gospodarcze i stanowią istotną część floty poruszającej się po polskich drogach.
Z mojej perspektywy zasadny jest więc również apel do Ministerstwa Klimatu i Środowiska – o dokonanie przeglądu założeń programu „NaszEauto” i rozszerzenie zakresu beneficjentów dofinansowania, a także kategorii pojazdów objętych dopłatami.