Według danych analizowanych przez IBRM Samar na koniec maja 2025 roku w Polsce zarejestrowanych było 121 729 bateryjnych elektryków (BEV). W dodatku z miesiąca na miesiąc odnotowujemy wzrostową tendencję zakupową w stosunku do aut tego typu. Poza tym raport analitycznej firmy Dataforce wieszczy spadek popularności modeli spalinowych względem elektrycznych samochodów.
Okazuje się jednak, że chęć posiadania elektrycznego samochodu obniża się w ostatnim czasie. Jak podała agencja Reuters koncern Shell przeprowadził ankietę wśród 15 tys. kierowców na całym świecie, w tym w: Chinach, Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych.
Wyniki badania pokazały, że w Europie niechęć do przesiadki z samochodu spalinowego do elektrycznego nasila się bardziej niż w Stanach Zjednoczonych. Dane pokazują, że w 2025 roku 41 proc. respondentów ze starego kontynentu rozważyłoby zmianę pojazdu spalinowego na elektryczny. Tymczasem rok wcześniej takich kierowców było 48 proc. W USA liczba takich osób spadła o trzy punkty do 31 proc.
Dlaczego kierowcy nie chcą elektrycznych aut?
Jako główny powód niechęci do elektrycznych modeli podaje się wysokie koszty zakupu. Przeciętnie bezemisyjne modele okazuja się o 30 proc. droższe od spalinowych odpowiedników.
Europa nas zaskoczyła. Największą barierą wejścia w posiadanie elektryka okazuje się koszt zakupu. Obawy dotyczące zasięgu nadal istnieją, ale maleją.David Bunch, szef ds. mobilności w Shell
W zależności od regionu różnorodnie postrzegana jest kwestia jakości ładowania elektrycznych pojazdów. W Europie tylko około połowa kierowców uznała, że poprawił się komfort uzupełniania prądu w akumulatorach. W Chinach takich osób jest 74 proc., a w Stanach Zjednoczonych nawet 80 proc.
Podobne proporcje dotyczą stosunku jakości ładowania do ceny jaką trzeba zapłacić za uzupełnianie energii na publicznych punktach. W Europie pozytywnie wyraziło się o tym zaledwie 17 proc. kierowców. W Chinach ten odsetek wyniósł 69 proc., natomiast w USA – 71 proc.