Bruksela osiągnęła polityczne porozumienie, które koryguje dotychczasowy plan zeroemisyjności dla nowych samochodów. Zgodnie z nowymi propozycjami KE, od 2035 r. producenci samochodów będą zobowiązani do ograniczenia emisji spalin o 90%. Pozostałe 10% będzie można zrekompensować, m.in. poprzez wykorzystanie niskoemisyjnej stali produkowanej w UE, a także e-paliw i biopaliw.
Dzięki temu po 2035 r. istotną rolę nadal będą mogły odgrywać hybrydy plug-in, pojazdy z tzw. wydłużonym zasięgiem, miękkie hybrydy oraz samochody z silnikami spalinowymi, obok pojazdów w pełni elektrycznych i wodorowych.
Do 2035 r. producenci mają korzystać z tzw. superkredytów na małe i przystępne cenowo samochody elektryczne produkowane w UE, co ma sprzyjać zwiększeniu ich oferty rynkowej. W przypadku celów na 2030 r. dla samochodów osobowych i dostawczych wprowadzono dodatkową elastyczność, umożliwiając przenoszenie rozliczeń emisji między latami 2030–2032. Dla samochodów dostawczych, gdzie elektryfikacja postępowała wolniej, obniżono cel redukcji CO₂ na 2030 r. z 50% do 40%.
Decyzja ta faktycznie oznacza koniec zakazu technologicznego dla silników spalinowych. W efekcie, obecnie produkowane jednostki napędowe mogą być dalej wytwarzane i sprzedawane.
Do finalizacji kompromisu w znacznym stopniu przyczyniły się wspólne działania i apele, w tym stanowcze deklaracje kanclerza Niemiec Friedricha Merza oraz list premierów sześciu państw UE, w tym - Włoch Giorgii Meloni i szefa polskiego rządu Donalda Tuska, domagających się większej elastyczności. Ich list do przewodniczącej KE stanowił jeden z najmocniejszych głosów sprzeciwu wobec dotychczasowej strategii „Zielonego Ładu” w transporcie. Wspomniani szefowie rządów domagali się fundamentalnej zmiany kursu w polityce motoryzacyjnej UE, ostrzegając przed „ideologicznym dogmatyzmem” i wskazując, że narzucane przepisy „rzucają na kolana” całe sektory gospodarki. Kluczowym postulatem tej zebranej ad hoc koalicji było przywrócenie neutralności technologicznej, oznaczające gwarancję, że po 2035 roku na rynku pozostanie legalna możliwość rejestrowania nowych pojazdów wykorzystujących, obok elektryków, także hybrydy plug-in, samochody wodorowe, auta na biopaliwa i paliwa syntetyczne.
Premierzy w swoim piśmie do szefowej KE stanowczo sprzeciwili się również wcześniejszym planom Komisji Europejskiej dotyczącym wprowadzenia odgórnego nakazu kupowania wyłącznie aut elektrycznych do firmowych flot, argumentując, że uderzy to w konkurencyjność, zwłaszcza małych i średnich przedsiębiorstw. Weber ocenił, że dzięki zmianie UE „pozostaje na ścieżce neutralności klimatycznej, jednocześnie zapewniając neutralność technologiczną” oraz chroniąc „dziesiątki tysięcy miejsc pracy w przemyśle”.
To dobrze, że po jasnym sygnale ze strony rządu federalnego Komisja otwiera teraz regulacje w sektorze motoryzacyjnym. Większa otwartość technologiczna i większa elastyczność to właściwe kroki – aby lepiej pogodzić cele klimatyczne, realia rynkowe, przedsiębiorstwa i miejsca pracy. Musimy teraz szczegółowo przeanalizować obszerne propozycje Komisji. W procesie projektowania kluczowe znaczenie ma otwartość technologiczna.powiedział Friedrich Merz, kanclerz Niemiec
Odmienne stanowisko prezentują zwolennicy pełnego przejścia na zeroemisyjność od 2035 roku.
Propozycja Komisji stanowi złagodzenie przepisów przyjętych w ramach pakietu „Fit for 55”. W konsekwencji nie wszystkie samochody wyjeżdżające z salonów za 10 lat będą zeroemisyjne. Trudno ocenić tę zmianę pozytywnie, zwłaszcza że oznacza ona korektę wcześniej przyjętych zasad, za którymi poszły konkretne decyzje inwestycyjne. Pamiętajmy jednak, że 90-procentowa redukcja emisji CO₂ to wciąż niezwykle ambitny cel, który oznacza utrzymanie kursu na dynamiczną elektryfikację flot. Przestrzeń dla technologii opartych na paliwach kopalnych pozostanie bardzo ograniczona. W praktyce projektowane zmiany nie będą miały krytycznego wpływu na rozwój elektromobilności w państwach członkowskichkomentuje Maciej Mazur, dyrektor zarządzający Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności (PSNM).
Wśród krytyków najnowszej propozycji KE jest także m, in. organizacja Transport & Environment.
Unia gra na czas, gdy kolejna runda już się zaczęła. Każde euro przekierowane na hybrydy plug-in to euro nie wydane na elektryki, a tymczasem Chiny uciekają coraz dalej do przodu. Kurczowe trzymanie się silników spalinowych nie sprawi, że europejska branża samochodowa znowu będzie wielka.powiedział William Todts, dyrektor wykonawczy T&E.
Źródło: KE, PSNM, T&E, biuro prasowe kanclerza Niemiec