1. Samar.plSamar.pl
  2. Wywiady i komentarze Wywiady i komentarze
  3. Nowe limity amortyzacji – zmiany z opóźnionym zapłonem
Komentarze ekspertów

Nowe limity amortyzacji – zmiany z opóźnionym zapłonem

4 min

Marta Szafarowska, doradca podatkowy, Gekko Taxens: Uchwalone przed trzema laty zmiany dotyczące limitów amortyzacji wejdą w życie za nieco ponad pół roku. Mimo że od momentu przyjęcia przepisów sytuacja w motoryzacji uległa zmianie, nowy rząd nie zdecydował się na uchylenie bądź odroczenie przepisów przygotowanych przez poprzedników. Powodem może być efekt fiskalny zmian, które mogą przynieść do budżetu państwa nawet kilka miliardów rocznie.
Zobacz także Trudna droga transportu przyszłości „NaszEauto” – dlaczego nie spopularyzuje elektryków? Polska branża flotowa 2024-2025

Od 2026 r. zaczną obowiązywać nowe limity amortyzacji samochodów osobowych. Najważniejszą zmianą jest obniżenie limitu – ze 150 do 100 tys. zł – dla samochodów, których emisja CO2 przekracza 50 g/km, a więc wszystkich aut spalinowych i większości hybryd. Dla samochodów elektrycznych utrzymany zostanie dotychczasowy limit w wysokości 225 tys. zł.

Nowe limity przedstawiają się następująco:

  • 225 tys. zł – w przypadku samochodu osobowego, będącego pojazdem elektrycznym, a także w przypadku pojazdu napędzanego wodorem,
  • 150 tys. zł – w przypadku samochodu osobowego, w którym emisja CO2 wynosi mniej niż 50 g/km,
  • 100 tys. zł – w przypadku samochodu osobowego, którego emisja CO2 jest równa lub wyższa niż 50 g/km.
false ©Gekko Taxens
© Gekko Taxens

Co istotne, powyższe zmiany uchwalono w 2022 r. W uzasadnieniu projektu Ministerstwo Klimatu i Środowiska wskazywało wówczas, że modyfikacja limitów będzie stanowić zachętę dla przedsiębiorców do sukcesywnej wymiany flot pojazdów spalinowych na pojazdy niskoemisyjne, jednocześnie dając im czas na dostosowanie procesu przechodzenia na transport niskoemisyjny do swoich strategii prowadzenia działalności gospodarczej.

Darmowy newsletter
Najświeższe informacje, raporty i analizy z branży motoryzacyjnej. Bądź na bieżąco każdego dnia.
Nieprawidłowy adres e-mail
brak spamu bez opłat

Zdaniem Ministerstwa uprzywilejowanie pojazdów niskoemisyjnych pozwoli zrekompensować ich wyższą cenę w porównaniu z autami spalinowymi. Takie podejście ma również przyspieszyć rozwój transportu niskoemisyjnego, dzięki czemu tego typu pojazdy staną się finansowo konkurencyjną alternatywą dla samochodów z silnikami spalinowymi.

Na nieco ponad sześć miesięcy przed wejściem nowych przepisów warto zauważyć, że w ciągu trzech lat od ich przyjęcia liczba samochodów elektrycznych w Polsce wzrosła z 50 do 90 tysięcy. Przekłada się to na około 5% udziału w rynku nowych aut osobowych. Podobne proporcje obserwuje się w całej Europie, co pokazuje, że transport niskoemisyjny wciąż nie jest rozwiązaniem masowym.

Z biegiem lat nie zatarła się również różnica finansowa pomiędzy zakupem samochodu spalinowego a elektryka. Według najnowszych danych średnia cena nowego samochodu w Polsce przekroczyła już 180 tys. zł, ale w przypadku „elektryków” to około 40% więcej względem „spalinówek”. Różnicy tej nie są w stanie pokryć nawet dofinansowania do zakupu pojazdów elektrycznych, zwłaszcza że z nowego programu „NaszEauto” nie mogą skorzystać spółki, które odpowiadają za znaczną część rejestracji samochodów bezemisyjnych.

Pozostając przy aspekcie finansowym, nie sposób nie zauważyć, że wartości limitów, które wynikają z obecnych regulacji (150 i 225 tys. zł) obowiązują od 2018 r. Biorąc pod uwagę, że średnia cena nowego samochodu wzrosła od tego czasu o około 60%, a inflacja o około 30%, na pewno nie są to kwoty przystające do wartości rynkowych. Tym bardziej nieadekwatne będą więc nowe wartości, które wyniosą 100, 150 i 225 tys. zł.

Warto też zwrócić uwagę na obecny kierunek europejskiej motoryzacji. Ton w tej kwestii zaczęła zmieniać Unia, która choć nie odwołała (jeszcze?) zakazu rejestracji aut spalinowych od 2035 r., to zaczyna myśleć o złagodzeniu przepisów. W Polsce nie słychać natomiast głosów, które świadczyłyby o zmianie niekorzystnych przepisów mających wejść w życie już 1 stycznia 2026 r.

Ustawodawca jest świadomy, że nowe przepisy nie przyniosą korzyści większości podatników – już na etapie ich uchwalania Ministerstwo Klimatu i Środowiska sygnalizowało, że rozwiązania te oznaczać będą spadek dochodów dla ponad 2 milionów polskich firm. Można więc przypuszczać, że brak decyzji o wycofaniu się lub odsunięcia wejścia w życie regulacji przyjętych przez poprzedni rząd wynika przede wszystkim z troski o finanse publiczne. Sam resort środowiska szacował bowiem, że tylko w pierwszym roku obowiązywania nowych przepisów budżet zyska ponad 600 mln zł, a w kolejnych latach wpływy mogą sięgnąć nawet 3,3 mld zł rocznie.

Na koniec uwaga odnosząca się do samej konstrukcji przepisów. Ustawa zmieniająca przewiduje przepis przejściowy dla samochodów będących środkiem trwałym podatnika, zgodnie z którym dla pojazdów wprowadzonych do ewidencji przed zmianami należy stosować dotychczasowe limity. Żadnych przepisów przejściowych nie przewidziano natomiast dla umów leasingu, podczas gdy przepisy ograniczające możliwość zaliczenia rat leasingu do kosztów podatkowych od stycznia 2026 r. będą się odwoływać bezpośrednio do limitów stosowanych dla odpisów amortyzacyjnych. W rezultacie powstaje wątpliwość, czy w przypadku pojazdów, które nie będą spełniać wymogów do zastosowania limitu w wysokości 150 tys. zł (emisja mniejsza niż 50 g/km) od stycznia 2026 r. podatnicy będą musieli zmienić zasady rozliczania umów leasingu? Ich prawa również powinny być chronione. Gwarancja w tym zakresie to absolutne minimum, jakiego należałoby oczekiwać od ustawodawcy, w kontekście poprawienia przepisów uchwalonych przed kilkoma laty.

Tagi

Udostępnij

Następne publikacje

Powiązane publikacje na podstawie kategorii i tagów