Stany Zjednoczone i Unia Europejska zawarły nowe porozumienie handlowe, które – jak twierdzi prezydent Donald Trump – kończy „wszelkie nieporozumienia” i stanowi „największy deal ze wszystkich”. W Europie reakcje są zdecydowanie bardziej powściągliwe. Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM) przyznaje, że wprowadzona 15 proc. stawka celna na importowane do USA z UE auta i części to mniej niż zapowiadane wcześniej przez Biały Dom 30 proc. czy obowiązujące obecnie 27,5 proc. Z drugiej jednak strony jest to znacznie więcej niż obowiązująca jeszcze na początku tego roku 2,5 proc. taryfa na auta i 1,5 proc. na komponenty.
To może być „najlepsze, co się dało uzyskać”, choć chyba sam Trump jest zaskoczony, że swoim pokrzykiwaniem i grożeniem palcem zdołał wynegocjować aż tyle. Dobrze dla USA, gorzej dla Europy. Dla producentów części oznacza to jednak większe koszty i mniejszą konkurencyjność. W tak trudnym momencie jak obecnie nie jest to dobra wiadomość.ocenia Tomasz Bęben, prezes SDCM.
Stowarzyszenie podnosi, że nowe porozumienie handlowe Unii Europejskiej z USA nie tylko zwiększy koszty eksporterom (w stosunku do stawek z początku roku – przyp. red.), ale też wpłynie na ostateczne ceny produktów na rynku amerykańskim. Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, próbowała tonować nastroje, zapewniając, że wynegocjowane stawki są „czytelnym pułapem, bez możliwości dalszego podnoszenia” i że „umowa wprowadza przewidywalność” w handlu transatlantyckim. Dla branży motoryzacyjnej to jednak marne pocieszenie.
Jak zaznaczają przedstawiciele SDCM, niejasne pozostają szczegóły dotyczące tzw. mechanizmu kompensacyjnego, który dotąd pozwalał amerykańskim producentom korzystać z europejskich części bez opłat, jeśli nie mieli ich odpowiedników na rynku lokalnym. Nie wiadomo, czy ten system zostanie utrzymany, ani czy firmy z UE produkujące w USA będą mogły liczyć na ulgi.
Z pozoru Polska, która eksportuje do Stanów Zjednoczonych tylko niewielki odsetek produkcji motoryzacyjnej, może czuć się mniej zagrożona. W rzeczywistości jednak krajowe komponenty trafiają do aut wysyłanych za ocean przez niemieckie czy francuskie koncerny. Jako siódmy eksporter części motoryzacyjnych na świecie, Polska może pośrednio silnie odczuć skutki nowych regulacji.
Nowe cła wejdą w życie 1 sierpnia na mocy rozporządzenia wykonawczego prezydenta USA. Po stronie UE trwają jeszcze prace nad wspólnym oświadczeniem politycznym.
Stany Zjednoczone uzyskały „piękną umowę”, a Europa de facto zgodziła się na znacznie gorsze warunki niż obowiązywały dotąd. Ulga? Może chwilowa. Stabilność? Na papierze. Jedno jest pewne – europejscy producenci i dostawcy wciąż nie wiedzą, na czym tak naprawdę stoją.podsumowuje Tomasz Bęben.