W lutym 2025 roku rusza nowy program dopłat do samochodów elektrycznych „Mój elektryk 2.0”. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przygotował na ten cel ponad 1,6 miliarda złotych, pochodzących z KPO. Eksperci ostrzegają jednak, że zamiast wspierać transformację transportu, może sparaliżować rozwój elektromobilności w Polsce.false
© Photo by Michael Marais on Unsplash Program skierowany jest do osób fizycznych oraz prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, którzy będą mogli otrzymać do 40 tysięcy złotych dotacji na zakup, leasing lub wynajem długoterminowy nowego samochodu elektrycznego. Maksymalna cena pojazdu kwalifikującego się do wsparcia to 225 tysięcy złotych netto, a limit przebiegu wyniesie 6 tysięcy kilometrów. Nowością jest wprowadzenie wyższej podstawowej kwoty dofinansowania dla posiadaczy Karty Dużej Rodziny.
Obecny program „Mój elektryk" obowiązywać będzie do końca stycznia 2025 roku lub do wyczerpania środków. Nowa odsłona programu, przygotowana na podstawie decyzji wykonawczej Rady Unii Europejskiej z 1 lipca 2024 roku, ma dofinansować około 40 tysięcy bezemisyjnych aut.
Jak podkreślono w komunikacie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodne (NFOŚiGW)j, przed przyjęciem programu przeprowadzono szerokie konsultacje społeczne z udziałem przedstawicieli administracji rządowej, samorządów, organizacji pozarządowych i biznesowych. W trakcie konsultacji zgłoszono ponad 300 uwag, część z których została uwzględniona w ostatecznej wersji dokumentu. Wnioski o dofinansowanie w nowym programie będzie można składać na początku lutego 2025 roku.
Zdaniem wielu ekspertów, proponowane rozwiązania mogą jednak doprowadzić do zmarnowania dużej części z 1,6 miliarda złotych przeznaczonych na wsparcie. I tak Maciej Mazur, dyrektor zarządzający Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności, wprost mówi o konieczności gruntownej rewizji programu. Kluczowym problemem jest zawężenie grupy beneficjentów, co może skutkować wydaniem zaledwie 20-25 procent dostępnych środków. Według niego nieuwzględnienie w programie firm może oznaczać potencjalną stratę nawet około miliarda złotych niewykorzystanych środków. To głównie bowiem firmy w Polsce odpowiadają za zakupy samochodów elektrycznych, finansując je najczęściej poprzez leasing lub wynajem długoterminowy.
Krytycznie eksperci oceniają ponadto zapisy programu dotyczące złomowania pojazdów. Zdaniem Macieja Mazura, trudno sobie bowiem wyobrazić, by konsumenci byli zainteresowani kasacją sprawnego samochodu tylko po to, aby otrzymać dopłatę do elektryka. Eksperci wskazują, że rozwiązanie to jest całkowicie nieracjonalne.
Maciej Mazur rekomenduje zatem pilne podjęcie rozmów z Komisją Europejską w celu realokacji niewykorzystanych środków. Propozycje obejmują przekierowanie funduszy na infrastrukturę ładowania lub wsparcie elektromobilności w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw. - Nie można zmarnować szansy na rzeczywiste wsparcie transformacji transportu - podkreśla ekspert. Program „Mój Elektryk 2.0" wymaga jego zdaniem zasadniczej zmiany, jeśli ma stać się realnym narzędziem elektrycznej rewolucji w transporcie, a nie tylko fasadową próbą realizacji kolejnych unijnych zobowiązań.